Jeszcze nie teraz.
Początki i końce zdarzają się nam nieustannie. Koniec tego męczącego, długiego roku utonął w ciemności krótkich, mroźnych dni. Początek, nowy dzień, wschód słońca, dzień dobry! To już nowy, jeszcze niczym nie obarczony, nie obciążony żadnym emocjonalnym żelazem, Rok.
Ciężko uwierzyć jak czas szybko płynie. Jeden rok, jedna zima i wiosna, tylko jedno lato i jesień. Koniec. I znów, początek. Kręcimy się w tym kołowrotku powtarzanych zdarzeń, a mimo to wszystko jest za każdym razem nowe i inne.
Dzisiaj, powracam z myślami, których nadmiar wylewa się na co najmniej cztery ręcznie pisane dzienniki, a to wciąż mało. Może więc ostatecznie raz, a dobrze reaktywuję się w sieci? Tak jak kiedyś... Pisane dobre dziesięć lat, moje żale, moje bóle, moje wszystkie rozterki. Jak to kiedyś napisałam, najbardziej intensywny czas mojego życia. Czasem taka szkoda, że to już dawno zapomniana przeszłość.
Dzisiaj. Dzisiaj jest spokojnie. Nie brakuje przestrzeni na tę jedną, jedyną, najważniejszą podróż, w głąb siebie, z biletem w jedną stronę... Bezpowrotną.
Czekam na to światło, czekam na cieplejszy promień, który wpadnie do mieszkania. Jest wczesny styczeń, a więc jeszcze nie teraz.
Komentarze
Prześlij komentarz
dodaj trzy grosze...