W bieli i granacie.

Esja w bieli, Atlantyk w granacie. Lodowaty wiatr przenika lekki płaszcz, a północne słońce razi w oczy. Nadeszło to, co nieuchronne, jesienna aura. Tutaj o wiele szybciej czuć pierwsze powiewy zimy. Jest tak blisko do Arktyki, tak abstrakcyjnie blisko. 
Na dworze chłód, a w sercu lód. Tyle się dzieje, tyle zagmatwania, poplątania, tyle niewiadomych, a tak niewiele odpowiedzi. Trzeba chwycić to, co wokół nas trwałe, to co jest dla nas "skałą" i przeczekać. Z pewnością cudowne dni jeszcze nadejdą. Kto wie, może zima będzie cudowna, piękna, podaruje wytchnienie zmęczonemu sercu i duszy. W to chcę wierzyć. 
 









Komentarze

Prześlij komentarz

dodaj trzy grosze...