chyba jedenasty

 Czasami wrześniowe niebo ma w sobie jeszcze długo tę letnią błogość. Kusi i nęci, pomimo tego, że nieuchronnie lato oddala się coraz bardziej. Daje złudną nadzieję, że jeszcze nadejdą ciepłe dni, na tyle ciepłe, że rozgrzeją zmarznięte stopy i dłonie. To tylko iluzja, bo doskonale wiem, że jesień triumfuje tu zawsze bezsprzecznie. Może to właśnie wrześniowe niebo jest sprawcą melancholii, która tak często mnie ogarnia w ten "poletni" czas. Daje nadzieję, by w pewien wczesny, mroźny poranek odebrać ją bezlitośnie. Zostawi tylko kaskadę mroźnych esów-floresów na szybie samochodu - już wkrótce, już niebawem... 
Mimo to, coś inspiruje mnie do działania, do wyszukiwania nowych dekoracji, nowych barw, nowej muzyki, nowych zapachów. Coś każe mi szukać i znajdywać piękne rzeczy. 
To zabawne, że z pisaniem mam tak często, że wracam do tego właśnie we wrześniu. Który to już wrzesień będzie? Chyba jedenasty... 



Komentarze